Przeczytałam książkę pt. „Ogarnij się, czyli jak wychodziliśmy z szamba”, Artur Nowak, Marek Sekielski. Ochłonęłam. I jeszcze raz przeczytałam, zaznaczając ołówkiem najważniejsze fragmenty, zwroty, słowa. Jest ich tyle, że nie sposób to wszystko przytoczyć. Tak prawdziwe, potoczne, aktualne. Bez frazesów, upiększaczy, ogólników. Wyjęte z życia.

Trzeba przeczytać tę książkę. Dla zrozumienia siebie i bliskich. Bo myślę, że wielu z nas dotyczy problem uzależnień, jeśli nie bezpośrednio to pośrednio. To książka dla alkoholików, osób współuzależnionych, dla DDA. To jest książka przede wszystkim po to by zadziałać, czyli pójść po pomoc.

Moje pierwsze wrażenie kiedy zobaczyłam tę książkę było nieco, jakby to określić, słabe. Czułam pod skórą, że treść będzie mocna, a tu taki zwyczajny tytuł „Ogarnij się’? Szambo? „Pijana” czcionka? Pomyślałam, kurczaki, powielają stereotypy w postrzeganiu alkoholików. No ale, dałam jej szansę. I dobrze zrobiłam. Podzielę się dlaczego.

Książka jest w formie rozmowy dwóch kumpli, Artura i Marka, osób uzależnionych od alkoholu. Alkoholików. Rozmawiają na temat swojego uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Dzielą się swoją historią, doświadczeniem. Do bólu, czytelnika również, mówią szczerze o obsesji picia, sposobach picia, unikania konsekwencji, tłumaczeniach, pozornej kontroli picia i jej braku. O wielu rzeczach, które wiążą się z nałogiem.

W skrócie książka ta jest o:

  • Życiu po pijaku i na trzeźwo.
  • Sposobach picia i ćpania. „To jest cholernie demokratyczna choroba, która dotyka ludzi obu płci i wszystkich grup społecznych”. “Alkoholizm jest chorobą, ja jestem na to chory, to się leczy i można z tym dobrze żyć i nie muszę już o sobie aż tak źle myśleć”.
  • Mechanizmach picia i trzeźwienia.
  • Degradacji fizycznej i psychicznej.
  • Apogeum picia i odwyku. Zespole odstawienia, nawrotach.
  • Czuciu emocji i zapijaniu żeby ich nie czuć. O tym jak nieczucie, nieprzeżywanie emocji to u niektórych przepis na nałóg.
  • Tym, jak działa złość i jak przykrywa wszystkie uczucia.
  • Nieśmiałości, wstydzie, wrażliwości, poczuciu winy, upokorzeniach, próbach zapomnienia, samotności, pustce.
  • Śladzie dzieciństwa i relacji z rodzicami, rodzeństwem, rówieśnikami w uzależnieniu.
  • Traumie molestowania.
  • Roli mityngów i psychoterapii w wychodzeniu z uzależnienia oraz ogromnym trudzie jakiego wymagają.
  • Marnych statystykach osób, którym się udaje zerwać z nałogiem.
  • Stratach i konsekwencjach uzależnienia.
  • Tym co alkohol robi z ludźmi, jak wpływa na wszystkie najbliższe relacje – z małżonkami, dziećmi, przyjaciółmi.
    „Alkohol wyprzedza wszystkich bliskich, samego siebie, staje się celem samym w sobie. Podporządkowujesz mu wszystko.”
  • Tym jak niszczy wszystkie sfery życia – osobiste, zawodowe.
  • „Śmierci społecznej” alkoholika.
  • Przyzwoleniu na picie w niektórych zawodach, branżach.
  • Tzw. wysokofunkjonujących alkoholikach – czyli względnie dobrym funkcjonowaniu na zewnątrz, ale wielkim cierpieniu w środku.
  • Wewnętrznym krytyku.
  • Niskiej samoocenie, braku poczucia sprawczości, bólu dupy i dupościsku.
  • Tzw. przeciwskutecznym działaniu kobiet współuzależnionych.
  • Pogodzeniu się z dotychczasowym życiem alkoholika.
  • Odzyskiwaniu spokoju i wewnętrznej radości.

Co mówi sam tytuł „Ogarnij się”? Myślę, że to jest często powtarzane hasło, jakie kieruje alkoholik sam do siebie, kiedy tak trudno jest mu przyznać przed sobą, że ma problem. A to nie wystarcza.

Jest wprost skierowane do osób uzależnionych, które rzeczywiście muszą się ogarnąć, żeby przestać pić, ale jednocześnie jest podbudowane wiarą, że mogą to zrobić, że to się da.

Jest też skierowane do osób współuzależnionych, bo to siebie muszą ogarnąć, nie alkoholika. Inaczej utoną w jego wódce.

Po lekturze, przyszła do mnie taka myśl, że termin DDA jest mocno nieaktualny. Zawęża temat wyłącznie do alkoholu, a przecież uzależniamy się od różnych substancji (substancji psychoaktywnych, leków), aktywności (granie w gry komputerowe, hazard, porno, zakupy, jedzenie, praca i inne), że powinniśmy myśleć już o DDU – Dorosłym Dziecku Uzależnionego czy Dorosłym Dziecku Uzależnienia. Uzależniony rodzic, odciska w dzieciach wiecznie trwały ślad w postaci syndromu DDA. Jak pieczątkę. Przypina mu szkarłatną literę ‘A’.

I tak się zastanawiam, czy gdybyśmy więcej wiedzieli na temat DDA, to czy liczba uzależnionych miałaby szansę być mniejsza?

Kiedyś powiedziałam, że psychoterapia to dla DDA odwyk bez nałogu. Znalazłam tutaj wiele na potwierdzenie tej tezy. DDA to taki niepijący alkoholik, który musi iść na odwyk, terapię 12 kroków, dla siebie, ale przez swojego rodzica. DDA, dostaje w spadku współuzależnienie, czasem uzależnienie i w tym miksie, pod tym ciężarem, ma podobne sposoby myślenia, reagowania i odczuwania. Ma wspólnego, niewidzialnego wroga.

To co miało zostać przemilczane w tej książce, zostało przemilczane, ale za to co zostało powiedziane bardzo dziękuję autorom. To świadectwo, że można przestać pić i żyć dobrze. Jest ono bardzo potrzebne i myślę, że ta książka jest biletem wstępu na niejedną terapię, dla niejednej osoby uzależnionej.

Wielki szacun za tą książkę.

Źródło miniatury – Dom Wydawniczy Rebis.